Tego dnia było trochę inaczej niż zwykle. Jakoś tak bardziej magicznie i wyjątkowo. To wszystko dlatego, że ślub Justyny i Karola wypadł akurat dzień po Naszej czwartej rocznicy ślubu. Dzięki temu wszystko słyszeliśmy głośniej a ich emocje pozwoliły Nam przypomnieć sobie siebie sprzed czterech lat.
Państwo młodzi postanowili złożyć sobie przysięgę w enigmatycznym miejscu będącym chlubą województwa Świętokrzyskiego – w Klasztorze na Świętym Krzyżu. Mimo remontu trwającego na górze aura kościoła niezmiennie powaliła Nas na kolana.
Wesele zaś odbyło się w Dworze Świętokrzyskim w Nowej Słupi. To jedno z nielicznych miejsc w Naszej okolicy, gdzie wystrój odbiega od tak popularnego teraz stylu glamour. Mimo konfliktu z menadżerem sali musimy przyznać, że urządzenie tego wnętrza totalnie wpisuje się w kanon Naszego gustu.
Początkowo wydawało się, że nic nie idzie zgodnie z planem.
Pogoda się nie popisała…
makijażysta się spóźnił…
kamerzysta i fotografka utknęli w korkach…
menagerka sali postanowiła włączać i wyłączać oświetlenie na sali podczas pierwszego tańca…
ale wiecie co???
i co z tego?
Nic nie było w stanie powstrzymać uśmiechu na Twarzach Justyny i Karola.
Baaaa. Nic nie było w stanie zedrzeć uśmiechów z Naszych buziek.
Wiecie dlaczego?
Justyna i Karol po prostu się kochają i chcieli przeżyć ten dzień razem, najpiękniej jak potrafią. Nas wszystkich wybrali jako świadków tej wyjątkowej uroczystości.
Dziękujemy ze ten zaszczyt. To była przyjemność być z Wami w tym dniu.
Stanisław może być dumny ze swoich rodziców !!























































































